Długie włosy, szarpnięte porywem
wiatru, po raz kolejny przesłoniły mu oczy. Był na prostej ulicy, prowadzącej
do szkoły. Zaspał, a po wczorajszej ‘uczcie’ bolała go głowa. Rzadko dobrze znosił
kaca, ale była to pewna zapłata za zabawę uprzedniego dnia
Z oddali zobaczył autobus a
wokół rój uczniów. Zwolnił i pozostał przy szybkim marszu.
- Szybko! Bo zajmą najlepsze miejsca! - zawołał z daleka Ronald.
- Szybko! Bo zajmą najlepsze miejsca! - zawołał z daleka Ronald.
Maks podbiegł najpierw do
Violett i pocałował ją w policzek. Zamienił parę słów i ruszył w stronę wejścia
do autobusu. Niepostrzeżenie zakradł się do jego wnętrza i zajął całą piątkę tylnich
siedzeń.
***
Gdy już siedzieli na miejscach,
nauczyciele zaczęli sprawdzać obecność. Po wyczytaniu Maksa i potwierdzeniu
jego obecności, chłopak rozluźnił się i włożył słuchawkę do ucha. Zasnął przy growlowych krzykach „(…)
pay the price for your betrayal, your betrayal, your betrayal…”
La camera di luce, due pulsanti, cappella di San Marco, l'altare
Obudził się zdziwiony. Obok
zobaczył Jacoba mówiącego coś Ronaldowi. Zdziwiony, że Jacob umie mówić po
włosku poczuł ciekawość.
- Powtórz co przed chwilą
powiedziałeś?
- O! Obudziłeś się? A to nic
takiego, opowiadałem Ronaldowi legendę.
- Po włosku?
- Stary, musiałeś wczoraj za
dużo wypić - zwrócił się do niego Ronald.
- Hah, Kac morderca nie ma
serca! - zażartował Jacob.
Maks się lekko speszył, gdyż
usłyszało to parę osób z siedzeń przed nim. Bał się trochę, że ktoś doniesie
wychowawczyni o jego wybrykach, a ona matce, albo ojcu.
- Mniejsza, ostatnie zdanie
jakie mu mówiłem, to były ostatnie zapiski zmarłego, bezimiennego księdza.
Brzmiały one „Komnata światła, dwa przyciski, Kaplica Świętego Marka, Ołtarz”.
Ale to tylko legenda.
- Mhm. Dobra, może powiecie mi
gdzie jesteśmy? - spytał rudzielec, gdy zobaczył przez okno nieznane znaki
drogowe.
- Południowa granica Czech.
Mex wyjął z kieszeni elektronicznego
papierosa. Odblokował go i zaczął się bawić dymem. To samo uczynił Jacob i
Ronald. Mieli jeszcze kupę drogi przed sobą.
Przez resztę drogi puścili dwusetkę
cytrynówki, wyciągniętej przez Jacoba, w obieg, opowiadali kawały i rozmawiali
o różnych sprawach a także planach na czas wolny w Rzymie.